Rozdział 6:

      Ludzie nie rozumieli. Nawet nie próbowali zrozumieć. Łatwiej im było odrzucić kogoś za wygląd, sposób bycia czy też wyrażenie własnego zdania. Byli ślepi. Oceniali po pozorach, szydząc z  niewinnej osoby, by pokazać, kto jest górą. Nie zważając na jej uczucia. Nie mając jakiegokolwiek poczucia winy.
      Angielka o błękitnych oczach przysiadła na przystanku autobusowym, chowając twarz za luźno opadającymi kosmykami puszystych, lekko falowanych brązowych włosach. Chłodny wiatr muskał jej skórę, przyprawiając ją o nieprzyjemne dreszcze, osuszając wilgotne ślady po łzach przepełnionych bólem.
      Wszystkie postanowienia opuściły jej ciało, ukazując prawdziwe emocje, kryjące się w głębi duszy Larissy. W obecnej chwili były one wręcz namacalne, prawdziwe. Pozbawione żelaznej kurtyny, która nakazywała jej ukrywać łzy.
      Na taką swobodę mogła sobie pozwolić jedynie w chwilach samotności. Gdzie świadkami były jakieś przedmioty - w tym przypadku przystanek autobusowy i od czasu do czasu przejeżdżające samochody, nie zwracające na nią jakiejkolwiek uwagi.
      Przestań być takim mięczakiem!, skarciła siebie w myślach, czując na policzkach obficie spływające łzy.
      Wcale nie chodziło o to, że Ariadna Lawson upokorzyła ją już pierwszego dnia. Samym wyglądem sobie na to zapracowała. Od wielu lat czuła ogromną pustkę przez brak jakiegokolwiek przyjaciela. Osoby potrafiącej poskromić jej wybuchowość, nie pozwalając na przysporzenie jej kolejnych kłopotów.
      Taeminowi się to udało. Powstrzymał ją przed załatwieniem sprawy z Arią za pomocą pięści. Choć z początku była na niego wściekła, w obecnej chwili odczuwała wdzięczność. Daesung z pewnością wyrzuciłby ją ze swojego domu. W końcu stanowczo oznajmił, że jeśli sprawi mu jakiekolwiek kłopoty, zapłaci za bilety i wyśle ją z powrotem do Londynu.
      Co teraz robisz, Lisette? Leżysz nieprzytomna na kanapie, włóczysz się po jakichś knajpach, czy może tęsknisz za nami? Tyler tęskni. A ja chciałabym wierzyć w to, że potrafisz się zmienić. Dla nas.
     
Niespodziewanie poczuła, jak zimne śnieżynki opatuliły jej ciało. Co poniektóre zawisły na długich rzęsach. Larissa odrzuciła od siebie dołujące myśli, z niedowierzaniem unosząc rękę, by wpatrywać się w płatki śniegu. Nie trwało to zbyt długo, gdyż roztapiały się pod temperaturą jej ciała.  
      W Anglii od połowy lutego nie było śladu po śnieżnobiałym puchu, przez co nawet nie zaopatrzyła się w jakieś cieplejsze ubrania. Zupełnie zapomniała, że w Korei również była zima.
      Larissa czując coraz to zimniejsze powietrze, zaczęła ocierać dłońmi o swe odkryte ramiona, próbując chociażby odrobinę się rozgrzać. Jej przewiewna sukienka na ramiączka z całą pewnością nie była przystosowana do chłodnej temperatury.
      – Oppa*, zobacz! To to beztalencie, o którym ci wspominałam!
     
Larissa posłała nieznajomej jedynie wymuszony uśmiech, nie rozumiejąc, skąd wzięła grubą kurtkę z futerkowym kapturem. Ku jej zdziwieniu, z budynku szkolnego zaczęło wychodzić coraz to więcej uczniów, opatulonych w ciepłe płaszcze, czapki, czy też nauszniki.
      Z bólem spojrzała na czerwone od zimna nogi, które zaczęły zamarzać. Siedziała skulona, próbując choć trochę się rozgrzać.

      – Naprawdę nie rozumiem, po co to zrobiłeś. – Odparła spokojnie Soonkyu, zakładając na głowę wielką, puchową czapkę. – Wiem, że lepiej śpiewasz niż rysujesz, ale bez przesady. Gdyby nie to, że odwołali nam lekcje, nie mógłbyś się odpędzić od natarczywych spojrzeń.
      Nick zaśmiał się pod nosem, zapinając zimową kurtkę pod samą szyję. Gdyby nie przyjaciółka, wracałby do domu w krótkim rękawku. Na szczęście
kilka tygodni temu udało jej się go przekonać do tego, by zostawił cieplejsze ubrania w szafce. Tak na wszelki wypadek.
      „Jest jeszcze marzec. Co zrobisz, gdy pewnego dnia spadnie śnieg i zrobi się zimno? Teraz jest niby ciepło, ale wiesz jaka pogoda bywa zdradliwa. Zostawiasz tą kurtkę i bez gadania!” - z uśmiechem wspomniał słowa Sunny, która - jak widać - miała rację.
      – Po prostu chciałem zobaczyć, jak ich zatkało. To żałosne, że skoro jestem popularny, nikt nie wyśmieje mojej pracy. Jakbym był jakimś Bogiem – oznajmił z grymasem na twarzy.
      Nie podobał mu się fakt, że traktowano go inaczej. Bardziej denerwujące było jednak to, że dziewczyny kochały go za wygląd. Przychodziły na koncerty Heartrings, by popatrzeć na członków zespołu, a nawet wyznać im miłość. A żaden z połową z nich nie zamienił nawet słowa!
      Westchnąwszy, spojrzał w stronę przystanku autobusowego. Na widok skulonej z zimna Angielki poczuł nieprzyjemne dreszcze, sprawiając, że i jego przeszył chłód.
      Jung Soonkyu podążyła za wzrokiem przyjaciela.
      – Czy ona zwariowała?! Nabawi się zapalenia płuc! – krzyknęła, biegnąc w stronę samotnie siedzącej brunetki.
      Nichkhun zupełnie zaskoczony postawą przyjaciółki, pobiegł za nią, chowając ręce do kieszeń ciepłej kurtki.
      – Wracaj do szkoły i poproś o jakieś ciepłe ubrania. Zamarzniesz!
      Larissa niechętnie przeniosła wzrok na krótko ściętą dziewczynę, w której od razu rozpoznała towarzyszkę sławnego Nichkhuna. Jej spojrzenie wyrażało współczucie, co tylko zdenerwowało Lanfang. Najgorsze co mogło ją spotkać to współczucie. Nienawidziła tego uczucia!
      Nie minęła sekunda, a obok szatynki pojawił się jej wierny przyjaciel.
      Najwyraźniej nie opuszczają się na krok. Jakie to urocze, pomyślała sarkastycznie, wstając z miejsca, by po chwili rzec pełnym sprzeciwu tonem:
      – Nic mi nie będzie. Nie potrzebuje litości!
      Z trudem utrzymywała wyprostowaną postawę. Nie udało jej się jednak ukryć drżenia ciała, które nasilało się z każdą chwilą, pod wpływem ujemnej temperatury, jak i białych śnieżynek bezwstydnie opadających na jej ciało.
      Nick spojrzał w stronę Larissy z uniesionymi brwiami ku górze, nie mogąc zrozumieć jej zachowania. O jakiej litości mówiła? Przecież Sunny chodziło tylko i wyłącznie o zdrowie tej dziewczyny! Czy ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, że drży w letnim stroju, gdy dookoła panował mróz?
      Zamierzał się odezwać, gdy zza pleców dziewczyny wyłoniła się postać Jonghyuna, który założył na jej plecy ciepłą kurtkę.
      – Chodź, Li. Założysz dres i będzie ci cieplej.
      Xiah prychnął, widząc, jak brunetka posyła Blingowi szczery uśmiech, pozwalając, by pomógł jej założyć kurtkę. Chłopak z kolei rzucił mu obojętne spojrzenie, po czym objął Lanfang ramieniem i skierował w stronę budynku szkoły.
      Pf, a co to niby miało znaczyć?!, pomyślał, nie spuszczając wzroku z owej dwójki. Ta nowa dziewczyna nie chciała przyjąć pomocnej ręki od Sunny, ale gdy tylko zjawia się Jonghyun, bez zawahania za nim idzie! Zaraz, zaraz... czy to nie on prowadził ją przez klasę?, sięgnął pamięcią do lekcji, w której po raz pierwszy ujrzał Angielkę. Tak! To był on. Może coś ich łączy? Ugh, ta uparta dziewczyna!
     
– Dobrze, że Bling pojawił się w pobliżu. Inaczej Larissa mogłaby się poważnie wyziębić.
      – Sama byłaby sobie winna. – Odparł szorstko Nick, z grymasem patrząc w stronę oddalających się postaci. – Oferowałaś jej swoją pomoc, a ona zachowała się jak rozkapryszona smarkula...
      – Nick, nie bądź niesprawiedliwy – przerwała szatynka, mrużąc oczy. – Jestem pewna, że czuje się po prostu zagubiona. To dla niej nowa szkoła, nowe otoczenie, zupełnie obcy kraj. W dodatku Aria już pierwszego dnia dała jej popalić. Myślałam, że przynajmniej ty potrafisz być obiektywny.
      – Bo potrafię. Po prostu uważam, że powinna być bardziej milsza. A przede wszystkim wdzięczna.
      Soonkyu kręcąc głową, głośno westchnęła. Dostrzegając pytające spojrzenie przyjaciela, wzięła go pod rękę i z uśmiechem pociągnęła w stronę nadjeżdżającego autobusu.

      – Dziękuję. Gdyby nie ty, zamarzłabym na dworze.
      Larissa z uśmiechem wyszła z szatni, w której przebrała się w wygodny ciepły dres. Jaka ona była szczęśliwa! Nie musiała dłużej chodzić w okropnej sukience, zupełnie nie pasującej zarówno do niej, jak do panującej pogody.
      Dostrzegając kubek z parującym napojem, zaskoczona spojrzała w stronę Jjonga, wyciągającego ku niej dłonie.
      – Pomyślałem, że powinnaś się rozgrzać. Usiądź, napij się czekolady, a na pewno poczujesz się lepiej. Może uda ci się uniknąć przeziębienia.
      Brunetka wzięła do ręki plastikowy kubek, czując przenikające ją ciepło. Powolnym krokiem ruszyła za chłopakiem, próbując wsłuchać się w otaczającą ją ciszę. Nowy rok dopiero się zaczął, a już odwołano lekcje. Oczywiście dla Lissy był to powód do radości, gdyż sama myśl o całodobowym siedzeniu nad książkami doprowadzała ją do szału. Czuła ulgę na myśl, że jeszcze wszystko przed nią.
      Prz
ysiadła na zielonej ławce, biorąc łyk ciepłego napoju. W tej chwili mogła szczerze przyznać, że czuła się naprawdę dobrze. Poczucie wyobcowania, tęsknota za Lisette i inne przygnębiające myśli poszły w niepamięć. Tak samo jak fakt, że stała w przewiewnej sukience, otoczona z każdej strony przez zimny, a zarazem przepiękny biały puch. Nie odczuwała żadnego zimna. Jej ciało przeszyło ciepło, a wraz z nim nadeszła chwila wytchnienia.
      To było coś naprawdę pięknego.
      Lanfang przeniosła wzrok na zamyśloną twarz Jonghyuna, wpatrującą się w jakiś punkt naprzeciwko. Kąciki ust unosiły się lekko ku górze, przez wyglądał jak bujający w obłokach książę.
      – Bling, o czym tak rozmyślasz? – szturchnęła chłopaka delikatnie w ramię, śmiejąc się pod nosem. – Tylko mi nie mów, że nie masz mózgu i nie potrafisz myśleć! – zagroziła palcem, wspominając słowa Kibuma, skierowane w stronę nauczycielki sztuki.
      Jonghyun obdarzył towarzyszkę rozbawionym spojrzeniem, czując przepełniające go uczucie triumfu. Cieszył się, że nie poszedł z Kimem i Taeminem do domu, w którym mieli nadzieję zastać Li. Gdy tylko zauważył ją przez szkolne okno, pobiegł po zimową kurtkę ze znalezionych rzeczy i sprawił, że bez żadnego sprzeciwiania się, poszła za nim. Ponadto udało mu się sprawić, że na jej twarzy zawitał uśmiech.
      Niespodziewanie doszedł do niego odgłos zamykających się drzwi, który zupełnie zbił go z tropu. Nie minęła chwila, a w całym budynku zgasło światło. Bling, nie mogąc uwierzyć w własną bezmyślność, szepnął:
      – O tym, że zostaliśmy zamknięci w szkole. I musimy znaleźć jakiś włącznik...
      – Jonghyun!



***
*Oppa - w taki sposób zwraca się dziewczyna do starszego kolegi lub brata.
*Od autorki: Żeby nikt się nie dziwił, że w Korei tak nagle pojawił się śnieg. W tym kraju zima potrafi być zaskakująca. Raz nie ma śniegu i jest naprawdę ciepło. Za drugim razem pojawia się śnieg i mróz, za trzecim razem widnieje biały puch, a temperatura pozwala na wychodzenie jedynie w cieplejszych ubraniach - bez kurtki. Wyjaśniam to tak na wszelki wypadek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz